środa, 17 lutego 2016

Rozdział 4


26/04/2018 godzina 05:17


Siedziałem już trzy godziny w szpitalnym korytarzu, czekając aż ktoś mi powie co z Lili. W końcu przyszedł lekarz.

-Pan James?
-Tak, tak to ja. Co z Lili?!?-powiedziałem czując jak łzy lecą mi po policzkach
-Bardzo mi przykro pańska żona nie przeżyła operacji.
-Nie, to niemożliwe!!!


28/04/2018

Pogrzeb Lili.


Na pogrzeb Lili przyszli wszyscy znajomi,rodzina,sąsiedzi brakowało tylko mnie. Siedziałem w domu pijąc drugą a może trzecią butelke wina. Dziećmi zajmowała się Luna czyli przyjaciółka. Ja nie byłem w stanie nic robić, byłem załamany...


29/04/2018 godzina 11:54

Spałem gdy nagle obudził mnie dzwonek do drzwi, usiadłem na wózek i podjechałem do drzwi by je otworzyć.

-James, jak ty wyglądasz- powiedziała Luna
-Co chesz?
-Może tak oddać ci twoje dzieci.-powiedziała próbując mnie rozśmieszyć- Są urocze ale nie mogę się nimi cały czas zajmować mam prace.
-Wiem, bardzo za nimi tęsknie ale nie potrafię się pogodzić, że nie ma już Lili. Nie poradze sobie sam z dwójką dzieci na wózku inwalidzkim. Może zamieszkasz z nami i pomożesz mi?
-No nie wiem.- odpowiedziała zdziwiona moją propozycją
-Proszę, będzie nam raźniej. Mieszkasz sama a ja potrzebuję pomocy. To co?
-No dobrze

02/05/2018

Trochę lepiej mieszkać z Luną i dziećmi. Próbuję zapomnieć o nieobecności Lili,jest bardzo ciężko. Tylko Tom i Rose dają mi teraz powody by żyć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz